Jak rozpoznać osobę pijącą gin

Jaki Film Można Zobaczyć?
 

Jeśli byłeś we wschodnim Londynie, Brighton, a nawet w najmodniejszych częściach Leeds i Manchesteru, widziałeś je.

Nigdy nie wiedziałeś, jak je nazwać. Zamiennie będziesz ich słyszeć jako hipsterów, drwali lub twardych dupków. Druga jest prawdopodobnie najdokładniejsza, ponieważ będą nosić koszule w kratę i pielęgnować imponujący pokaz zarostu – to część tarcicy, ale nie ma nic seksualnego w noszeniu kaszkietu i masowaniu twarzy olejkiem do brody.

Pijący gin

W rzeczywistości nie ma żadnego parasolowego określenia, które można by odnieść do tych okazów – jedyną rzeczą, która naprawdę je łączy, jest niezmienna cześć dla ginu. Być może to z powodu bogatej historii Londynu, może to przyjazne weganom skojarzenia z napojem zrobionym z pomieszanych składników botanicznych, a może po prostu dżin stał się duchem dnia dla modnych miksologów. Bez względu na to, co to jest, gin pasuje zarówno do hipsterów, jak i do toniku.

Pijącego gin znajdziesz we wschodnim Londynie, karmiącego zwierzęta w czasie przestoju w Spitalfields City Farm – w końcu ich coroczny wyścig kóz jest sponsorowany przez Hendricks. Podczas wieczornego wyjścia będą popijać swoje ulubione mieszanki rzemieślnicze w 214 Bermondsey lub London Gin Club w Soho. Jeśli mają ochotę na zmianę, prawdopodobnie zdecydują się na kufel rzemieślniczy i grę w ping ponga w Klubie Książki, niejasny bourbon w taborze lub płaski biały z Shoreditch Grind.

Występują we wszystkich kształtach i rozmiarach, ale istnieją pewne stałe, które pomogą Ci je dostrzec. Ich ubrania i ich poezja będą w niebezpieczeństwie. Dziewczynki będą nosić długie i niemyte włosy lub ścięte w śmiałe fryzury pixie, podczas gdy faceci będą trzymać je krótko przycięte lub zawiązane w męski kok. Tak czy inaczej, będą liberalni, używając pomady. Możesz pomyśleć, że noszą tylko ubrania vintage, ale mylisz się: większość swoich rzeczy kupują w Uniqlo i Urban Outfitters, chociaż ich biżuteria pochodzi prosto z Etsy.

Jeśli nie możesz ich rozpoznać po tym, co mają na sobie, powinno to być oczywiste z tego, co (głośno) mówią. Powiedzą ci, że zrezygnowali z mięsa, ponieważ oglądali Cowspiracy na Netflix, chociaż wiesz na pewno, że w zeszłym tygodniu wyrwali wieprzowinę phở na lunch. Powiedzą ci, że naprawdę słuchają tylko swoich starych winyli Chet Baker, a jeśli wyjdą, trzymają się klubów jazzowych lub nieznanych barów funkowych. W rzeczywistości jako pierwsi pobrali Tidal w dniu premiery The Life of Pablo.

Zarabiają na życie, powiedzą ci, że pracują w mediach w sposób okrężny, który emanuje obietnicą zmieniającą świat, ale tak naprawdę albo sprzedali swoją duszę anonimowej firmie technologicznej, albo slumsają ją w przestrzeni coworkingowej na skoczków dla psów/rzemieślniczego ketchupu, które muszą dotować, pracując za barem w wyskakującym okienku o tematyce Dzikiego Zachodu w Whitechapel. Jeśli oni naprawdę mieli jaja, prowadziliby kawiarnię zbożową jak ich bohaterowie, bracia Keery.

Szczerze mówiąc, zadowoliliby się kocią kawiarnią. Tak naprawdę każda kawiarnia, o ile jest na tyle niszowa, aby zagwarantować jej zamknięcie, gdy trend przeminie.