Ja też jestem Cambridge – co dalej…

Jaki Film Można Zobaczyć?
 

W zeszłym tygodniu spotkałem się z przyjacielem poza King’s w tym samym czasie, gdy kampania Black and Minority Ethnic robiła kilka ostatnich zdjęć. Zapytany, czy chcę podzielić się moim osobistym spojrzeniem na tę kwestię – za pomocą słynnego formatu zdań na tablicy – ​​zawahałem się. Być może po prostu nie spostrzegam, ale wyglądało na to, że podczas mojego pobytu w Cambridge nie doświadczyłem niczego wyjątkowo dyskryminującego. Jasne, od czasu do czasu pojawiał się jakiś przypadkowy rasizm – dziwny żart o Azjatach o małych oczach lub dobrych wynikach z matematyki – ale nic, co uważałem za aktywnie złośliwe. Nie chcąc fałszywie przedstawiać się jako ofiara, grzecznie odrzuciłem ofertę.

Ale potem spojrzałem w górę Ja też jestem kampania i dało mi do myślenia. Czy moje zrelaksowane podejście do wyścigu było częścią problemu? Czy jest to w ogóle problem, z którym warto się zmierzyć, gdy pojawiają się większe problemy? Co możesz zrobić z czymś tak głęboko zakorzenionym w społeczeństwie? Były to pytania, na które zwracałem tylko najmniejszą uwagę przed niedawnymi kampaniami Ja, też, jestem na Harvardzie, Oksfordzie i Cambridge; kampanie, których popularność dowiodła ponad wszelką wątpliwość, że kwestie te znajdują oddźwięk u wielu studentów, mniejszości lub innych. Te zdjęcia ukazują wielu po raz pierwszy, jak poprzez utrwalanie kulturowej niewrażliwości i ignorancji, nawet niezamierzone działania rasistowskie mogą osłabić poczucie przynależności wśród wielu uczniów z mniejszości etnicznych.

Ja też jestem Cambridge

Ja też jestem Cambridge

Podnoszenie świadomości na temat uprzedzeń jest ważną kwestią, zwłaszcza gdy uprzedzenia te nie zawsze są jawne. A sukces projektu BME pokazuje, że tego rodzaju kampanie mogą pobudzić publiczną wyobraźnię.

Ale myślę też, że brakuje mu jakiejś sztuczki.

Wiele grup spotyka się z uprzedzeniami na naszym uniwersytecie i poza nim, a mimo to myślimy o nich jako o odosobnionych kwestiach. Czy nie byłoby lepiej zobaczyć, jak te kategorie są ze sobą powiązane i w ten sposób zbudować zjednoczoną reakcję, która jest skuteczna na poziomie podstawowym?

Moglibyśmy zacząć od „uprzedzenia” wobec uczniów z niższych środowisk społeczno-ekonomicznych. Jest to paralelne z kwestią rasy w tym, że nie tylko tym ludziom trudniej jest dostać się do elitarnych instytucji edukacyjnych i zapewnić sobie miejsce w nich; ale kiedy już się dostaną, trudniej jest im zintegrować się ze środowiskiem studenckim, które jest tak zdominowane przez klasę średnią i wyższą. W Cambridge, z wszechobecnością drogich formalnych sal, studenckich wycieczek narciarskich, prywatnych klubów członkowskich i May Balls, wydaje się, że jesteś zamożny, dopóki nie udowodni się, że jest inaczej.

Ja też jestem Cambridge. Właśnie zapomniałem tablicy

Ja też jestem Cambridge. Właśnie zapomniałem tablicy

Uprzedzenia na tle społeczno-ekonomicznym są ściśle powiązane z pochodzeniem etnicznym. Mniejszości etniczne w całym kraju są prawie zawsze w gorszej sytuacji finansowej, przy czym czarni Afrykanie są dwa i pół razy częściej niż biali żyjący w gospodarstwach domowych o niskich dochodach i ponad dwukrotnie częściej są bezrobotni. Zlikwidowanie EMA, cięcia miejsc pracy w sektorze publicznym i cięcia w sektorze wolontariatu – wszystko to uderzyło w rodziny mniejszości etnicznych bardziej niż ktokolwiek inny.

Być może więc zamiast patrzeć na przypadkowy, często nieumyślny rasizm, lepiej przyjrzeć się zinstytucjonalizowanej nierówności, która go spowodowała.

Nie zrozum mnie źle, świetnie, że kampanie studenckie, takie jak BME, wysuwają na pierwszy plan ciężkie problemy. Dopiero po wykonaniu tego pierwszego kroku możemy przejść do prawdziwego biznesu, jakim jest wypracowanie sposobu rozwiązania problemu. Z wszystkimi ostatnimi komentarzami potępiającymi nasze pokolenie studentów jako apatycznych i apolitycznych, bardziej zainteresowanych zestrzeleniem bomb Jägerbomb niż podejmowaniem działań w palących sprawach naszych czasów; popularność kampanii „Ja też jestem” dała nam mały wgląd w potencjalną reakcję uczniów, gdy zajmą zdecydowane stanowisko w istotnych dla nich kwestiach.

Lubimy sprawiedliwość społeczną, a nie jagermeistera!

Lubimy sprawiedliwość społeczną ORAZ bomby jager!

Ale jeśli kampanie takie jak te nie będą oparte na połączeniu z innymi odpowiednimi kampaniami i organizacjami, studenckimi lub nie, wówczas rozpęd zostanie utracony i nie nastąpią żadne zmiany. Ruch na rzecz praw obywatelskich nie był zwalczany wyłącznie przez Afroamerykanów, a zwycięstwa o wyzwolenie kobiet i gejów nie zostały odniesione bez mężczyzn i heteroseksualnych ludzi. Aby zwalczyć problem na taką skalę, nie możemy poprzestać na podkreślaniu rasowej dyskryminacji studentów na kilku elitarnych uniwersytetach. Nie, potrzebujemy zintegrowanych ruchów na skalę krajową, które są zaangażowane w walkę ze strukturami politycznymi i gospodarczymi, które systematycznie szkodzą ogromnej części populacji.

A do tego będziemy potrzebować większej tablicy…